Dum dum dum.
Na wstępie chciałabym przeprosić za długi okres oczekiwania na cokolwiek. :|
Anyway, nie moja wina. Laptop mi się zepsuł, po prostu. Nie miałam jak pisać.
Teraz wracam i zamierzam dodać wszystkie wpisy, które obiecałam.
Będzie kilka 'niespodzianek'(tak myślę przynajmniej), mam nadzieję, że wam się spodobają.
Mamy środek roku szkolnego. Część z nas jest już po pierwszym semestrze i jutro zaczyna ferie, reszta wytrwale tkwi w szkole i walczy z ocenami(mam nadzieję, że jesteście zadowoleni i nikt nie kończy z zagrożeniami, bo jedynki w szkole nie są fajne, jedynki w szkole to zaległości, które czasem ciężko nadrobić). W tym poście postaram się krótko opowiedzieć wam o tym, jakie ja mam sposoby na naukę i jak ja w ogóle do tej okropnej szkoły podchodzę.
1)-Ale mi się nie chce uczyć, oborzezielony. Na pewno mnie nie zapyta/może napiszę to na dwa/poprawię to/nauczę się następnym razem.
To jest bardzo złe podejście. Bardzo złe. Wiecie dlaczego? Raz wam się uda napisać sprawdzian/kartkówkę, odpowiedzieć na pozytywną ocenę bez nauki i następnym razem też się nie pouczycie. Bo po co. Zawsze mi się udaje, teraz też mi się uda. Wystrzelacie odpowiedzi na trójkę, a w głowie zero wiedzy. To nie jest fajne. Przez te dwanaście lat mamy możliwość 'darmowej' nauki. Wiadomo, że nie wszystkie przedmioty muszą nas niesamowicie interesować, ale naprawdę przyjemnie jest posiadać wiedzę, chociaż podstawową, z wielu różnych dziedzin.
Uczniowie często mówią:
- Nie będę się tego uczyć, po co mi to jest, to mi się nigdy nie przyda.
Błąd.
Moja obecna nauczycielka z matematyki nie lubiła geografii. Żyła w przekonaniu, że nigdy jej się ta geografia nie przyda. I co? I pisała pracę magisterską. Z geometrii sferycznej. I oczywiście miało to związek z geografią.
Never say never 8-)
2) Uczcie się dla wiedzy. Nie dla ocen. Oceny nie zawsze są sprawiedliwe i nie zawsze odzwierciedlają stan wiedzy uczniów.
Uczysz się cały rok, a twoja koleżanka poprawiła jedynki prezentacjami i w efekcie macie takie same oceny na koniec roku? Nie przejmuj się. A jej powinno być wstyd, po prostu.
3)Nie musisz mieć ze wszystkiego piątek i być ze wszystkiego najlepszy. Nie jesteś robotem. Tak jak już pisałam wcześniej, nie musisz interesować się wszystkim, nie musisz kochać wszystkich przedmiotów szkolnych. Ale ucz się ich, na tyle, na ile dajesz radę. Chociażby dla własnej satysfakcji.
4)Jak się uczyć?
Przede wszystkim - słuchaj nauczyciela na lekcji, rób notatki, pisz na kolorowo, stosuj samoprzylepne karteczki i zakreślacze. Mimo, że jestem raczej słuchowcem, to gdy zerknę sobie przed samym sprawdzianem w książkę i poprzeglądam ją, to na sprawdzianie często mi sie przypominają właśnie te kolorowe fragmenty. PS. Zróbcie sobie test! http://blog.eduyou.pl/wp-content/uploads/2012/08/Dominacja-zmys%C5%82u-test-i-om%C3%B3wienie1.pdf
Myślę, że może wam on pomóc.
Druga zasada - SYSTEMATYCZNOŚĆ.
Nie odkładajcie sobie nauki 'na jeden raz', starajcie się często zaglądać do książek, czytać temat raz, czy dwa. Tak jest łatwiej.
Co jeszcze? SKUPIENIE. Stuprocentowe skupienie na nauce, tylko i wyłącznie.
Wyłącz telefon, komputer, radio, wyjdź z pokoju z tykającym zegarem. Zrób sobie herbatę, przygotuj coś do jedzenia. Nie ucz się głodny i spragniony. Będziesz myślał o tym, a nie o nauce.
Co jeszcze? Plan. Rozplanujcie sobie naukę. Przeznaczcie konkretną ilość czasu na dany materiał, trzymajcie się tego. Na początku może być trudno, ale z czasem się przyzwyczaicie.
5) Matematykamatematykamatematyka
Straszna rzecz, prawda? Dla mnie też. No ale cóż.
Na matematykę jest jedno rozwiązanie -
zadaniazadaniazadania
Wiecie przy czym się dobrze rozwiązuje zadania z matematyki?
Przy muzyce zespołu Tame Impala. Spróbujcie.
Polecam również stronę: http://kursy.matematyka-reaktywacja.pl/
Takie korepetycje online!
6) Niemiecki językiem wroga!!!!
Co to w ogóle jest!!!
Po co mi to!!!
Uczę się angielskiego!!!!
Jasne, ale języki obce są bardzo przydatne, nawet taki niemiecki. Do szwablandu(który jest swoją drogą bardzo ładnym, ciekawym i wartym odwiedzenia krajem) mamy z polandii niedaleko i fajnie jest umieć porozumieć się w tym języku, chociażby po to, aby zamówić kawę, albo kupić bilet do muzem. Moim zdaniem to super, że szkoła umożliwia naukę dwóch języków obcych, na kursie językowym musielibyście za to płacić(dużo pieniędzy).
Niemiecki nie jest bardzo trudny. Wystarczy nauczyć się odmiany tych wszystkich derdiedasów i wszystko robi się prostsze.
Co mogę powiedzieć na zakończenie?
Spójrzcie na to z drugiej strony. Zmieńcie naukę - przykrą konieczność, na naukę - wspaniały, rozwijający obowiązek!
PS. Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam. (A jeśli zapomniałam to edytuję posta!)
Możecie też sami podrzucać mi pomysły na rozwinięcie tego wpisu!